Ballada o zbóju Madeju

2. Kto w las wjechał nie powracał

Śmiałość stracił srogo

Madej ojca matkę zabił

Nie bał się nikogo.

3. Rok za rokiem siła ludzi

Utraciła życie

Nikt nie wiedział kędy oni,

Tak ginęli skrycie.

4. Tam w jaskini, czarnej skrzyni

Składał Madej kości

Są tam stare, są tam białe

Pobutwiałe kości.

5. Szumią lasy, szumią bory

I ryczą niedźwiedzie

Dzwonią dzwonki u drędulki

Ktoś tam lasem jedzie.

6. Słyszy Madej, waży pałkę

Na palcach się wspina

Właśnie tamtędy przejeżdżał

Jakiś ksiądz studzina.

7. Trwoga padła na Madeja

Rzucił pałkę skrycie

„Słuchaj księże co ci powiem,

Jak ci miłe życie”.

8. „Jestem Madej zbój nad zbóje

Juz mi w piekle parzą

Juz mi w piekle wyścielili

Same brzytwy, noże”.

9. „Chcę się tobie wyspowiadać

Ciężkie moje grzechy

Smutne moje życie było

Bez żadnej pociechy”.

10. I zapłakał Madej gorzko

Po raz pierwszy może

I z skruszonym sercem ukląkł

I wyznał w pokorze.

11. A gdy skończył spowiedź oną

Ksiądz rzekł: „Ciężkie grzechy

Więc pokuty wielkiej trzeba

Dla duszy pociechy”.

12. „Rozgrzeszenia dać nie mogę

Może kapłan inny

Razem z Bogiem odpuści ci

Twoje ciężkie winy”.

13. „Zaś pokuta będzie taka:

Za tą skałą w lesie

Potok górski czyste fale

Na doliny niesie”.

14. W ustach swoich, na kolanach

Będziesz nosił wodę

Aż ta zaschła pałka twoja

Puści liście młode”.

15. „Wtedy módl się, a już dobry

Bóg cię oswobodzi”.

Ksiądz wziął pałkę, zaciął w ziemię

I pojechał dalej.

[w innej wersji z Krzeczowa jest w w tym miejscu dodatkowa zwrotka:

A już ludzie bez ów las

Bezpiecznie chadzali

Po pas broda mu urosła

Wyschły ręce, nogi.]

16. Szumią lasy szumią bory

I ryczą niedźwiedzie

Przez las gęsty w złotym wozie

Stary biskup jedzie.

17. Jedzie biskup, a tu skwarno

Wody ni kropelki

Wtem go z lasu gdzieś doleciał

Zapach jabłek wielki.

18. Śle ksiądz biskup w las woźnicę;

„Przynieś jabłek parę”

A woźnica z niczym wraca

Dziwi oczy stare.

19. Cuda prawie, jest tam jabłoń

A gdym rwać się ważył

Głos z jabłoni mnie doleciał

«Ten urwie kto sadził»”.

20. Z[a]dziwił się biskup stary

Skłonił głowę siwą

Jakby młodość mu uciekła

Chciał przypomnieć żywo.

21. I przystąpił do jabłoni

Dotknął starca lica

W proch go rozwiał, w niebo zbiegła

Śnieżna gołębica.

22. A ze wszystkich jabłek złotych

Białe dusze gonią

Jak dwie świeczki rozjaśniałe

W górze nad jabłonią.

23. Są to dusze ojca, matki

Co tak jasno świecą

Razem z czystą dusą syna

W sine niebo lecą.

Matlakowie

pieśń